Limuzyna do wolnego czytania 1.

SEN CZY JAWA

Historia kołem się toczy. A jak są to dwa koła? Albo nawet i 4? Dobrze, że nie 40 i 4 bo to dłuuuugi wagon 😉 Chciałem powiedzieć, że im bardziej jedna historia się realizuje zatacza koła i rozciąga na przestrzeni lat tym bardziej skłania do rozbierania i analizowania ścieżek decyzji na nowo. Czas potrafi się powtarzać kręcąc w progresywnej cyfrowej spirali; ale czy potrafi zrozumieć co procesuje co weryfikuje co niekiedy pozwala zobaczyć co z czego się wzięło. Skąd się bierze np natrętne przekonanie, że przeżyty ból w jakimś świetle nas stawia? Wiesz jaka jest natura światła, ale wytłumaczyć dlaczego akurat to coś ci się przydarza… Więc im większa przestrzeń tych lat związana w jeden wątek tym większa szansa na zrozumienie swojej historii. Prawdopodobnie po to, żeby stale się nie poddawać auto korekcie, która irytuje w pracy czy przeszkadza w zabawie. No i oczywiście ciągle nie jeździć między Normana motelami słuchając z lustra żądzy rozliczenia. Czy to jeszcze Lynch czy już Dylan jeśli spotkany na drodze wynajmowanych/kredytowanych mieszkań Narcyz przyjaźnie mówi, że do Ciebie zawsze się jakieś gówno przyklei.

Takie właśnie rzeczy zdarzają się na drodze. Często jest też tak, że pominiesz szansę rozliczenia się z jakiejś historii, ominiesz ten sztuczny wagon plemiennych pretensji i seksualnego bełkotu przefajnowany w limuzynę swędzącej się krwi, a później myślisz sobie, że jesteś w innym miejscu, co innego się wydarza… Nic bardziej mylnego. Niby Wirniki Maszyny się dalej obracają, ale komunikat ten sam. Ale co to znaczy? No co? Co wtedy? Którędy? I znowu podobna historia. I znowu. Ale czy ja muszę się z tym śpieszyć? Ciekawy tekst mógł powiedzieć na przykład Marian Rejewski do Alana Turinga na metaszczycie wymiany informacji: „Wiesz, są różne klucze czytania tego samego matey.” Mógł czy nie mógł? Ale czy powiedział? Czy to ważne? Może ważne może nieważne. Niektórzy rezysezy na przykład czują potrzebę przykładać klucz erotyczny do czytania każdej sceny wszystko jedno jakiej dramaturgii. Nic innego im nie pasuje. I wtedy oczywiste powinno być, że co nie zrobisz jest o tym samym. Więc co się dziwisz jak nagle robisz o metafizyce poprzez uprawianie polityki, a ktoś nie utwierdza że to sztuka. To jest właśnie polityka. Czyli np skąd wiesz dok ład nie że ja w tym właśnie momencie nie uprawiam polityki? Więc może, jak znajdziesz odpowiedni klucz do przeczytania swojej historii to być może przeczytasz coś innego i wyjdziesz z tego Kółka Świstaka na wolność. Może nawet mentalnie odetchniesz. Może tak może nie. Innymi słowy wydarza się przygoda z cyklu a Ty czujesz potrzebę ją zinterpretować. Rozczytać się na nowo.

Pierwszy raz zobaczyłem go/ją w Stanie Wojennym, w prospekcie, na lśniącym i pachnącym papierze reklamowym, najwyżej ocenianej walucie w kantorze podwórkowej wymiany. Promo było z Zachodu, pojmowanej wtedy krainy nieosiągalnego dobrobytu. Ze Wschodu były kiepskiej jakości płyty Mielodii i podejrzany spirytus Rojal. Jako siedemnastolatek początku lat 90. przeżyłem inicjację we Francji włócząc się chwilę VW T2 okolicami Lionu; z Indianami których poznałem w ekumenicznym Taizeé. Na studiach marzyłem o przerobieniu Nyski lub Żuka i ruszeniu w Europę. Teatrem, szermierką i muzyką zarabiać na paliwo & paliwo. Po 30 latach i 662 wyświetleniach ogłoszenia, udało mi się go/ją znaleźć.

Ale zanim. Zaraza lockdown norowanie więc gdzie najbliżej odetchnąć; pozbyć się czkawki a przy okazji go/ją bezpośrednio poszukać? Niderlandy. Piff puff paff. Lewiński co ma tam rodzinę mówił, że widział je przy drodze stojące z ofertą 😉 W Twoich snach kotku. Przy drodze to stoją obywatele EU klasy G nie jak Grażyna i czekają na autobus do zakładu co by procesować. Tak znienacka nazywają tam przegląd i sortowanie drogich produktów co by podbić wagę relacji. – Czy Pan procesuje? –  Ja? Ja procesuję cały czas! 

Kupiłem tanio zadbany retro rower i też poszedłem tam poprocesować. Zadowolenie ludu po jałowej pracy skutecznie wybija z głowy wizje ambitnego filmu o emigrantach, więc z powrotem do sieci i nagle znajduję go niedaleko polskiego Legionowa. No to pięknie.

Co prawda 7,2 m ale jak z Blues Brothers. Forma niby podobna tylko czy aby z takim samym ładunkiem? Tylko gdzie ja wtedy się w nim w Europie zmieszczę? I jeszcze diesel których retro silniki za niedługo zaczną być w EU niestosowne. Wróciłem retro rowerem do Polski oferta była już nieaktualna. G jak garnków nie tłukłem. Po paru dniach znalazłem taki jaki… mógłby by być.

Złożony we francuskiej miejscowości La Limouzinière Peugeot J5 z 2L silnikiem benzyny (79KM) z roku 1986 + dodany LPG (14/18L) w zabudowie Pilote R800. Wersja zimowa z podwójną podłogą, podwójnymi plastikowymi szybami w tylnej części i 12 kaloryferami przeznaczona na rynek szwedzki. Stamtąd przybył. Poza łososiową plastikową obudową łazienki, której oryginalności pewien 100% nie byłem a której się pozbyłem reszta aranżmentu łącznie z tapicerką okazała się oryginalna. Kilkunastu właścicieli 150 tys. km przebiegu ewidencjonowany serwis silnika i 35 lat takiego szacunku do przedmiotu? Nu ładna. Ale żeby tak bajkowo nie było bo gdzie zając tam i wilk, to podobno ostatnim lokatorem była grupa trash metalowa. Gdzie można było tam czarno się zrobiło. I wyobrażasz sobie że słyszysz nagle na pustyni pod palącym słońcem: „No i cóóóóż, że ceeesaarz ze Szweecji…” tłucze się baran w piekarniku/karawanie gotujący się na podanie. Oryginalna klima wodna już od dawna przestała działać. Oszczędzono srebrną siateczkę naklejaną na sklejkę wewnątrz drzwi do szafek. Ciekawe dlaczego? Dobił go/ją polski handlarek spod Dęblina straciwszy nadzieję na sprzedanie i zostawiając go u rodziców pod sosną na deszczu. Inteligentnie na złość Szwedom – podtopiony szybciej opchniem. Żywica zacieki i tyłek siadł. Jak niezmiennie możliwy tytuł nowej polskiej komedii na podstawie bestsellerowej książki niby pokutującej pisarki. Nie znając dokładnie płci nazwałem limuzynę Husbil. Oryginalnie i ostrożnie; ze szwedzka – kamper.

Najtrudniej jest wtedy kiedy sprzedający wiedzą że ci zależy; wiadomo. Jak w życiu. Jedno słowo za dużo jedna barwa za ciepła oko się rozjarzy. Ty nieupilnowany już w zachwycie w Madrycie bo zżera cie życie… i cap. Kłamstwo, psycho skrajna dźwignia rozegrana przewaga i portfel boli. Nie wszystko jesteś w stanie od razu sprawdzić więc ten ból trwa jakiś czas. Mój rzeczony handlarek Lech Kółeczko (poważnie podejrzewam prawdziwe nazwisko) zapewniał o wielu atutach tego auta i wspominał również, że zdarza się mu być nieuczciwym. Więc jeśli ktoś przeprowadza kabel od solara wywiercając otwór w brodziku to czego się możesz spodziewać? Pat i Mat. I jeszcze później stojąc w zalanym z sufitu po ulewie brodziku słuchałem bezczelnego handlarka dopominającego się o „czysta” do ekspertyzy do akcyzy. Ale czy ty od razu to widzisz? Czy się nie wstydzisz? Czy ty już kochasz to auto i nie chcesz go czytać? Co nie pozwala ci tego zrozumieć? A uporczywą zapaść gazowego grzejnika Gastherma analizował już chyba z tuzin mechaników i gazowników. Każdy ma swoją diagnozę i nie bardzo entuzjazmu do roboty. Jeden się tylko pali tłumacząc, że „nie wszystkie piecyki da się złożyć z powrotem” więc na „tanie bo siedymset” webasto już chce miarę brać. Los lobos kamperos amigos. Jedni chcą Cię wydoić z Twojej miłości do kampera drudzy z powodu tej właśnie miłości pomóc. Tylko którzy są którzy? 😉 A propos, jeśli interesuje cię bycie wielkim trzynastym ekspertyzy daj znać.

Niektóre zdjęcia kampera i mojej osoby zrobiła Weronika Bloch

ciąg dalszy nastąpi