LIMUZYNA DO WOLNEGO CZYTANIA 8.

KOŁO ZACHÓD WSCHÓD

Zawsze jakby z gruzu. – Psychuszka, idzi w kibini matier. Nie ma potrzeby szpikować i wspomagać meta bolizm w złej sprawie. Dusza jak balonik już nie ulatuje. – Aaa tam. Przygnieciony nową komuną, starym betonem. Te same Kibel Belki. – Eee tam. Trzeba znowu wstać. Gówno się wylewa. Złodzieje niewdzięczne znowu cyniczne znowu drą ryja. Ciało trzeba wyleczyć. Nie tylko nerki filtrują. Czułeś kiedykolwiek w sobie „obce ciało”? A gdyby to było nieustanne. Co to za historia kiedy Odys w kółko Prometeuszem zostaje? Nie ma takiej historii. Głupia jak Syzyf mądry. Alieny strajkują, już się nie rozkładają. Nie da się cyklu powtarzać. Oto Limit Świata. A przecież dusza samochodu to dusza nomada: gdzieś trzeba jechać. Z nadmiaru laku… niech Zły się boi już.

Już zadomowiony w kolejce do badania krwi pracuję nad udzielaniem informacji obcym zbolałym osobom. Do której kolejki stanąć? Lewej czy prawej? Dłuższej czy krótszej? Akurat patrzą właśnie na mnie. Jakby płacili za pomoc przekleństwem. Nigdzie mapy ni wytłumaczenia problemu. Trzeba się ujawnić, wstać, krzyknąć, dodać odwagi ludowi. Prywatna firma budę postawiła, do szpitala się dokleiła. W wąskich tunelach maseczkowych ludzie obijają się o siebie a rejestratorka wrzeszczy. Pandemonium pełnym ryjem. Idą zbadać krew, nie oddać! Sztrudem. – Się przyzwyczaiili, chyba. Z resztą ta ziemia już więcej nie wchłonie. Wiem, że część z nich przychodzi, żeby tylko  posiedzieć sobie i posłuchać widowiska. Z samotności. A część się wciska na krzywy ryj czyli – Siostra jest tutaj, klucze jej oddam. – Klucze do czerwonego królestwa, chyba. Te „chyba” za długo dodawane na końcu, niepotrzebnie dręczy potencjałem pokuty. A później to już druga natura, przyzwyczajenie odwrotu jak potrzeba ciszy za wszelką cenę.

Prywatnie dentystka z dyplomami na ścianie facjalnej kosmetyki przejeżdża trzy razy wewnątrz po ciele mi wirującym koszmarem. Później niszczy mi zęba, którego próbowała przez rok ratować. Trzeba zabrać „chyba” i wtedy odbudowuje jej mąż, z dyplomami kursów dentystyki na innej ścianie, kanieszna. Do niego dostać się trudniej. Przy odbudowie dyskutujemy o materii, również zębowej. W wytłumaczeniu techniki żony pomagam mu użyć nowego dla niego słowa „anihilacja”. Wydaje się być zadowolony. Alien siada mi na lewym oku. Znika, się pojawia. No i po co? Na ścianie publicznego poczekalni tablica z trofeami stamtąd wyjętymi. Przyglądają się sobie. Okazuje się niegroźny i za jednym pędzla pociągnięciem znika. Rozmawiamy z doktor Moniką o kawie libańskiej. – Może to geny… – Może taki rok… – Świat się wali. Mam cały czas 190/120. – Nie wierzę chemii. – Podobno jemioła pomaga w spirytusie. – Dla sercowców z głogiem.

W publicznej służbie warto niby zapłacić za trzy zastrzyki jakiejś mix tury na łokieć tenisisty. Mówię mu po tygodniu że pierwszy działa. – Pewnie w sporcie też tak szybko? – Wypada mu strzykawka na drugiego z ręki i pyta cokolwiek przykryty. – Czy będzie mnie pan karał? Rodzinny, przy policji, któremu siwy bęben między guzikami koszuli wyłazi, jeszcze zanim powiedziałem co z kręgosłupem… – Nie, proszę pana, to się nie uda. Ja od 18 roku życia mam dyskopatie i zwyrodnienia i powinienem wykładać na uczelni. Mówię mu, żeby się uspokoił. Że może powinien spróbować, że może nie jest za późno. I że nie ma prawa zabierać mi prawa do powstania. I nadziei. Jak rzyć w tej Polsce… Jak rzydź! Jeszcze parada retro w mieście gdzie raz sztuczna palma odbiła i dalej stoi. „Stój Halina!” krzyknę pod nosem może w końcu ostatnie i wyjeżdżam.

WARSZAWA

BYDGOSZCZ

BISKUPIN

CZMOŃ

Seba z rodziny pszczelarzy z Czmonia również lubi kamperowe zagadki i ma 5,5 różnych wersji Robura z NRD. Jednego już prawie skończył. Uparł się, że odrestauruje również oryginalny młyn. Pod wiatr, wiadomo, jak to we wsi. Jolka szyje pszczele uniformy i prowadzi księgowość. Mają troje dzieci. Gospodarstwo samowystarczające + agroturism + skansen. Kiedyś miał całe podwórko polskich motocykli. Historia Robura

POZNAŃ

Maciek ma własny sklep w Poznaniu z auto częściami i swojego kampera Ducato. Preferencyjne ceny zwłaszcza dla amatorów kamperów 😉 Miłośnik rozwiązywania ich zagadek. Potrafi rzucić też parą tipów od niechcenia lub parę naście. Rzadkie to i należy promować.

Autostrady w Niemczech są darmowe (jeszcze), ale te którymi jechałem do Holandii były po prostu obrzydliwe. Czasami trudno się komunikować nawet, tak trzęsie. Każdy z Polaków z którymi rozmawiałem za granicą przyznawał również, że Niemcy „chrzczą” gaz na stacjach przy autostradach. Mnie też to spotkało. – Jak to się mówi.. „niemiecka precyzja”? W Brukseli i dla przejezdnych tudzież bombardowanych to „zhupełnie inna phecyzja”. I zupełnie inny gaz.

Wiesz, że gdzieś tam podobno jest kamperowy raj. Nad oceanem, gdzie jeszcze Czarna Korpo Zaraza nie dopadła. Gdzie banki nie wykupiły wsi jeszcze. Gdzie trucizny do jedzenia nie napluli. Gdzie prąd i ścieki są za darmo. Gdzie nikt nie gania mandatem. Gdzie ryje życzliwe intelekty nienatarczywe. Gdzie muza niekonieczna. Gdzie wypierzesz brudy. – Żurka słysząc o tym, powiedziała nieinwazyjnie – Nie ma raju na Ziemi, człowiek wszędzie zabroni. 

W poczekalni holenderskiej agencji pracy dla cudzoziemców klasy G, na ekranie 42 calowej plazmy jest wyświetlany slideshow z iluminacjami światowych metropolii. – Co to za szczęście. – później ci powiedzą, że mogłeś trafić gorzej. – Jak niewolnik. – mówią Polacy i Rumuni. – A ty kim jesteś? – Hę? – Łykasz jak ci mówią, że kasę za przyjazd zwrócą? – Sztrudem. – Nie dodają tylko, że zadecyduje o tym menadżer po 4 tygodniach pracy. Że zarabiają również na noclegach, bo śpisz w koszarach, za granicą trzech kolorów smutku, w jednym pokoju za 200 Eusro za tydzień za parę. Że lepiej przerwę robić dopiero po 3 godzinach. Bo wózki się psują z większą częstotliwością niż twoje siku i trzeba przejść całą szklarnię, czyli jakieś 10-15 min. Tyle ile twoja przerwa. Nadgodziny też trzeba cały czas sprawdzać, bo każdy niewolnik z mlekiem matki to… itd. Niewolników ciągle pod dostatkiem więc firmy czują, że mogą grać kartami castingu, nieudactwa i winy. Nic dziwnego, że przy wyjaśnianiu nadużyć firm, agencje odwracają kota ogonem i kończą współpracę. W takim kontekście kamper wydaje się być ucieleśnieniem pochodni wolności, a parkowanie nim w pracy i korzystanie w przerwach przyśpiesza apetyt, stwarza myśli okazję i zagrożenie dla systemu. – A mog ubit.

W sumie rzecz biorąc nigdy nie potrafiłem zrozumieć wiosennej fascynacji holenderskimi produktami ze szklarni. Truskawki, pomidory, papryka. W której części Polski bym nie był, zderzałem się z wonią nieokreśloności i ucieranym w kółko stwierdzeniem: „to holenderskie, bez smaku”. Prawda. Po co w ogóle zaprzątać głowę czymś bez smaku? – Dla iluzji, że skoro podobne, to musi tak samo smakować. – Nic nie musi. Musi to na Rusi. – No to może dla picu? Dla sąsiada. A smak jak wmówimy, to sam przyjdzie. Oczywiście. A tutaj z mszyc mycie, później oczopląsy w sortowni, później zbiórka na stojaka na wózku na dusznej szklarni i żeby woda sodowa nie uderzyła do głowy lub żeby nie wywoływać rebelii, konieczny co jakiś czas jest zabieg degradacji, odgrywany przez menadżera o aparycji i konweniencji Beavisa & Butt-heada, zgodnie z kapo stylem. Jego głowa każdego dnia coraz bardziej przypomina żółtą paprykę. W mszycach. Koło zatacza nieuchronny obrót.

Żadna praca nie hańbi, tylko irytuje okazywaniem braku szacunku. Przecież ktoś musi to zrobić. Ile jest warta nadgodzina, jeżeli w pandemii 4 Eustraty za 3-2 papryki na bazarze. Tyle ile możesz wziąć ze sobą po jednym dniu pracy. Umiesz liczyć? Ostatniego dnia, przy 5 nadgodzinie, kiedy atmosfera końca udzielała się wszystkim, emocje, skrywane lęki i namiętności wzięły górę. Wszyscy zaczęli hulać po swojemu. Żonglować paprykami kameralnie przy swoim stanowisku lub tańczyć wózkami widłowymi po całej hali i drzeć się pierwotniakami wniebogłosy. Czad. Symulowane uderzenia, beknięcia, obelgi, okrzyki tryumfu i piski wymieszały się w jednej skrzynce, której nie chciało się zważyć. Czas poświęcony papa rykiem przetransformował się ordynarnie i przełknięty zagęścił ludzkie napięcie. I żeby coś zbilansować czy zbalansować, powoli acz stanowczo musiał ujść z życiem. Ale zły duch zdaje się gdzieś się zmieścił. Przez utratę godności i nadużycie odcinka krzyżowego wymusił gry mas… A papryka jak była niesmaczna tak jest.

Mail wysłany, że pauza i potrzeba wizyty u lekarza. Oddzwaniają. Zaadoptowany polski boot łamiącą się gramatyką i jednym beznamiętnym tchem: – Dzień dobry jak się czujesz idziesz jutro do pracy? – Słucham? – Bo ty ten na chorobowym jesteś nie? – Połamało mnie trochę. – Dobra czyli jutro już idziesz do pracy tak? – Że co? – Idziesz jutro do pracy. – ?? – Czy idziesz jutro do pracy? – Prawdopodobnie nie, bo nie mogę się schylać. – A co ty teraz robisz? Jesteś u lekarza albo coś? Bo chyba nie jesteś w domu nie? – Nie. – No…no… Więc lepiej idź jutro do pracy. Bo takie łażenie ten… Wiesz nie? Łazić można ale do pracy też trzeba chodzić ten. – YHY. – No wiesz nie? Jutro idziesz do pracy. Nie? – Nie.

FREE MIEJSCÓWKI KAMPEROWE W HOLANDII

W Holandii świetne drogi, ale przestrzeni więcej nie urodzisz. Co prawda igłę w stóg siana wciśniesz, tylko straszą, ale spać w nocy w kamperze nie na kempingu nie wypada. Niby ryzyko 500 Eusraty, ale kiedy jesteś w podróży zmęczony, zdrzemnąć się należy. Dla bezpieczeństwa innych. Tylko po co się w tłum pchać i jeszcze dopłacać? Wersja oszczędna podpowiada, że w gruncie rzeczy jak nie wystawisz krzesła, kto ciebie tam zobaczy? Nogi dla wygody wyciągnąć trzeba, a jak nie drgniesz przez chwilę to i nutą szpiegowską zapachnie 😉 Zdarzają się też spoty i parkingi za darmo, ale na określonych warunkach. Aplikacja Park4night bezcenna.

AMSTERDAMparking w pn-centr. Policja upomina za spanie, ale nie karze od razu. Mówi, że odnotowuje. – Co innego na ławce albo w krzakach. Główny z trójki uśmiechnął do mnie i pokazując palcem w dowodzie mówi. – Zabawne, Adam. – ??  – Jak A-mster-dam. A-dam, skrócona wersja. – 😉 I oto chodzi

BERGEN OP ZOOM – 3 miejscówki w jednej. Max do 3 dni. Jedna z prądem, jedna z odpływem ścieków. Chyba najlepsza dar mówka w całej Holandii 😉 Nie przepadasz za hip-hopem, nie parkuj w środkowej. Ale stracisz morze na wyciągnięcie koła…

LOOSDRECHT – kradną na parkingach, więc raz, dobrze że auto retro, dwa i tak trzeba cały czas pilnować swojego dobytku. Strzeżonego… Kamienice trochę za realne jak kartonowa scenografia do filmu 😉 Ale kto by tam uwagie zwracał, zmruż oczi i jest ok.

NUMANSDORP – parking przy marinie, cisza. Można spokojnie się roztopić. Nikt nie dręczy. Krowy  nieświadome jeszcze nadchodzącej rebelii luźno spacerują. Niedaleko Fort Buitensluis. 

WSZĘDZIE – Cryuff Court na przykład; to w ogóle fajnie, że zawsze jest pomysł ostatniej szansy – przy obiektach sportowych lub na parkingach przy uczelniach akademickich. Pusto w wakacje, prywatne lekcje, ewentualnie uściski w samochodzie, tęsknoty za nauką 😉

WSZĘDZIE

I Z NOWU POLSKI WSCHÓD

Kipię irytacji lawą, z braku cenzuralnego słowa, kiedy słyszę kolejny świst chłostania Polaków za zbrodnie których jedynym dowodem jest atmosfera nagonki tworzona przez ujadającego oskarżyciela łamana brakiem konkretów. Może nawet zobaczysz się w echo wydanego z góry wyroku publiczności z Zachodu. Zresztą bije w oczy poklask dla tych co nieustannie fałszują swoją historię i pogarda dla tych co w końcu chcą swoją prawdziwą historię odzyskać. Czuję również, że kolejna potrzeba wytarcia sobie ryjów i wmówienia Polsce absurdalnej historii kolonizowania innych narodów, tudzież inicjowania i udziału w Holokauście już odbija się czkawką, jeśli nie zachłyśnięciem, krztuszeniem się i brakiem powietrza dla tych, którzy de facto kolonizowali lub brali w jakimkolwiek holokauście udział. I jeśli mamy już rozgrywać sprawę plemiennie/narodowo, to kompletnie czuję z nie wagę, kiedy odmawia się Polakom możliwej rekompensaty. Nie tylko za bezinteresowne okazanie gościnności, niekoniecznie oczywistej z różnych punktów widzenia, Ukraińcom uciekającym przed rosyjską zagładą. Tak jak wcześniej Żydom. Czy Romom, Ormianom, Tatarom, Białorusinom, Litwinom itd. Gargantuicznie kuriozalne pozostaje zestawienie podobnych wymiarowo sankcji KE nakładanych na Rosję – za wywołanie i nieprzerwane prowadzenie eksterminacyjnej wojny – i na Polskę, bo ostrzegała mimo że Zachód wiedział. I że jest taka naiwna. Jak rychliwy współczujący człowiek. Diwa Jurodiwa. – No nie chce się dać przehandlować i przeszantażować politycznym demon przymusem UNIOKRACJI, dziwka jedna no. – No przecież ona ma własne zdanie, kto na to pozwolił? 

Ojciec słusznie mawia.- Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć. Nie tylko Polska często myli wielkoduszność ze słabością, ale co gorsza, ona nie widzi w niej żadnej polityki. – Czekaj, może uwierzy w te brednie o energii nuklearnej. – Kraje przyzwyczajone do giga konsumpcji rozpieszczone, być może zepsute, pokrzyczą trochę. – Chyba taak. My tu mamy większe koła, a wy kompleksy. – Niee. Po ostatnich awariach i tragediach w kopalniach, znowu pokrzyczeli z powrotem o istotności węgla. Weź tu zrozum. – Weź ty. Jest lepszy biznes. Uzależnimy ją od rosyjskiego lub chińskiego uranu. U nich w krajowej telewizji ekspertem do spraw bezpieczeństwa energetycznego jest 30-letni internetowy nuklearny lobbysta bez kapitału i tytułu naukowego. Weź too zrozum. – Pewnie. Rozdamy parę medali. Flaga połopocze. Bułka bananowym z masłem. – Swoją drogą…  mogli mieć biogazowy raj, a ostał im się ino …

Ot, i tak w kółko za kółkiem. Aż do następnej tragilekcji. Kolejnego krytycznego punktu, pedagogiki wstydu i socjo traumy. No i po co  przełamywać zły cykl?

BTW, obejrzałem sztrudem nudny serial sci-fi o CGI anihilacji, bo fabuła była dla dzieci lemingów inaczej. Zastanawiam się, że gdyby tam w tym zachęcającym do dalszego oglądania, zalewie dobroci i wsparcia plemiennego, pokazać Al-Kabę czy Ścianę Płaczu zamiast teges śweges fąfąfą, czy aby na pewno nie byłoby jakiegoś większego rozlewu krwi? Jakby powiedzieli koledzy z Północnego Wschodu – Ki … wodę kijem mąci?

I TO MOŻE ZOSTAĆ NOBLISTĄ:

„Nawet, żeby to było nieprawda, to.. ja mam prawo mówić. Żyję w wolnym kraju, mam prawo wygłaszać swoje poglądy. To gwarantuje mi konstytucja.”

Hehehe😂🤣👍🗽

Może być w błędzie ten kto zakłada, wyłącznie na swoim przykładzie, że wydarzy się spektakularne coś. Skąd wiesz, że te coś nie wydarza się ciągle, mniej spektakularnie? Bądź co bądź. Na przykład pod twoim nosem.

ŚWIERŻE

POSTSCRIPTUM. Wierzę, że jednym z najlepszych odniesień, jeśli nie najlepszym dla rzetelnego niezależnego medium informacyjnego jest Historia Świata z punktu widzenia ekonomii. Między innymi uczy zdrowego cynizmu, który pozwala zimmunologizować się przed kolejnymi mutacjami propagandy. Zhipokryziłeś się, jeśli jako niezależne medium budujące publiczność na wiarygodności przekazu, zakładasz że ci uwierzę bo zaprezentowałeś jakiegoś lobbystę, czy nawet interes sam w sobie; co jest już pewną sprzedażą. Jeżeli to niefrasobliwość, to tym bardziej idiotyczna i w takim kontekście nieobliczalna. Rozgrywacie prawie wszystko na dwóch biegunach jak w skurczonym czy skarconym wymiarze i oczekujecie jednocześnie akceptacji dla swoich poglądów czy przyzwolenia na rozwój, na atak. Heh, na miłość boską, miejcież trochę zdrowego roz sądku czy odwagi zaprezentować lobbystę drugiej strony. W przeciwnym razie pomyślę, że albo to udawana walka i z tego powodu bene fitujesz kolor ego, albo faktycznie kręcicie się w kółko i będziecie w tym 2D stale się kręcić i udawać rację. A w ogóle to nie śmiem prosić, że najlepiej by było posadzić dwóch razem. And let them talk, pls.

Mówi się, że strach przed upokorzeniem jest silniejszy niż strach przed bólem fizycznym. Ciekawe. Nie wiadomo do końca lub w ogóle skąd się biorą myśli. Z głowy? Wydaje się, że nie ma człowiek dostępu do większej siły nad myśl. Czy wystarczająco dobrze ją oceniasz, żeby jej ulec? Czy to także myśl ocenia? A może jest tak, że jak zabierzesz całą iluzję to zostanie ci tylko rozpacz? Byle siusiumajtek potrafi dekonstruować zabawki, trudniej jest zbudować taką, która mimo ciągłych dekonstrukcji przez dorosłych osobników – ciągle trwa. 

30.08.2022

MEM(ENT)O MORI

Niekoniecznie Top Gun, ale z pewnością nie niebieska pigułka.

 BĘDĄC JAK LIMUZYNA 8.5

A CZEGO OCZEKIWAŁEŚ?