Skolioza ta kryptoza. Nie tylko w małych, hermetycznych społecznościach czy zawodach jest to sytuacja bez wyjścia. Przyzwyczajanie i zmuszanie do pewnego teatru. Teatru kreowania, rozgrywania i uznawania wymyślonych faktów. Musisz się jakoś ustosunkować. Najczęściej jest to niestety obojętność lub afirmacja. Afirmacja daje profit lepszym stanowiskiem, lepszą rolą. Obojętność jest wtedy wystawiona na poważną próbę. Wielu podpisuje ten ezoteryczny cyrograf i zaczyna produkować lolipopsy, cukrowe konfetti i serpentyny. Pauza? Liżemy i machamy rzęsami.
Dwa miesiące kolejnego roku w czworakach zmusiły do szukania innego lokum. Nieco dalej ale cały pokój dla siebie. Właściwie mieszkanie, bo kryptoplemiennik i kryptoseksualnik zdaje się niezdecydowany w jednej osobie, rzadko się pojawiał. Za to szeregi tysięcy mrówek faraonek. Głównie w kuchni, no bo gdzie za boazeria mógł się znajdować ukryty cukier. Po jakimś czasie nawet zamieszkała ze mną kobieta. Zajęcia, ćwiczenia i próby często trwają do późna w nocy. Więc, żeby dojechać do mieszkania najpierw nocnym na Rozjezdnię przesiadka i pół H przez N’city. Wtedy to przyuważyłem kolesia skórę zdjętego z Daniela Day-Lewisa. Nie dał rady ukryć podobieństwa. Więc po jakimś czasie okazało się, że inni też go kojarzyli. Taka tam kryptozabawa w nocnych: trafi ci się czy nie? Zakładów nie stawialiśmy. Mój Kryptoś okazał się być chętnym kierownikiem, ale jak miał okazję zostawić swoją wspólnotę pod możliwością upgradu swojego statusu. Chyc i już. Nawet wytłumaczenia czy rozwiązania złożonych obietnic i innych dyrdymałów. Pojechał tam gdzie mógł poczuć się swobodniejszy w obydwu kwestiach naraz.
03.2023
CYNAMONOWA GRZEGORZEWSKIEJ
Awansowałem. Znajomy namówił na mieszkanie niedaleko metra. Podobno właściciel to operator telewizyjny znanego oficjalnie plemiennego szatan familijnego reżysera filmowego. Dwa pokoje w amfiladzie w byłej suszarni. Ciepło jak cholera, i sucho. Jak w piekle. Chcesz wyjść, to przez kolegi, chce on do kibla – przez Twój. Nic innego nie da się w pokojach postawić poza plecakiem i materacem na środku. Warunki zrekompensowane niewygórowaną ceną. Ale właściciel niespecjalnie wrażliwy na balans bieli zaoszczędził i napiął się na kryptotradycję tak, że wymalował wapnem ściany i po dotknięciu zostawiały biały ślad. To jakaś choroba z tym bieleniem, wybieliwaniem, kto im to powtarzał w kółko, kto to zaprogramował. Te bielenie, te wybieliwanie. Bielikiem. Orłem siętylko rozłożyć na materacu i leżeć jak na śniegu.
Między pokojami a łazienką z surowych desek zrobiona garderoba, bez drzwi. Takie głębokie półki. Na podłodze wszędzie PCV. Łazienka też w bieli. Już nie pamiętam co tam było, zanim doszedłem miałem biało w oczach. Jakby w drodze ktoś stworzył potencjał wymazywania pamięci po następnym wrażeniu. Bielarnia umysłowa. Wracało się z konieczności, jeśli po drodze się gdzieś nie zaczepiło.
NIE MA ALTERNATYWY NAD WALETOWANIE
POLAKA
CZERNIAKOWSKA
GIBALAK
NOWOLIPIE
ZIELONY ŻOLIBORZ
GOŚCINNIE WSZĘDZIE NIE IDZIE POLICZYĆ
BIAŁY STOK
FOKSAL
NABIELAKA
OKRĄG
NOWY ŚWIAT
RE.IS.H.
BIAŁYSTOK Z NOWIU
SPRAWDZIAN
PIĘKNA
MARSZAŁKOWSKA I JEJ OD NOGI
TVP S.A.
ZOO NIEGO(Ś)CIŃSKA
POLACTWO
PRZED OSTATNIE
S.H.E.
KONIEC
Kiedyś coś kręciłem pod Warszawą i odwiedziłem po zdjęciach lokalną galerię. A, że moja mama zawsze chciała mieć obraz z białym domem gdzieś w ładnym naturalnym otoczeniu, a nie miała akurat, wybrałem jakiś, moim zdaniem odpowiedni, z ciepłej południowej przyrody, z cyprysami. I wtedy zobaczyłem ten obraz z kobietą o zdaje się egzotycznej urodzie. Czy właścicielka galerii się tak nazywała, czy malarka, nie pamiętam. Pamiętam tylko nazwisko: Kochańska. Jak ją zobaczyłem, pomyślałem, że jest taka jak ja. Ta ręka. SPokój. Z A duma. Nie mogłem się oprzeć. Od tamtego czasu przypatrywała mi się z każdej ściany kolejnego mieszkania. Tylko jeden taki obraz miałem w życiu, do tej pory.