LIMUZYNA DO WOLNEGO CZYTANIA 13

GEO MAN CER

Miejsca podróży 40 dniowej (23)24.05-1.07.2024 po Polsce, na Podkarpaciu i Europie będą ułożone chrono logiczne, tak jak Limuzyna prowadziła po drodze, czy droga Limuzynę. Historia umieści się sama, czy może ktoś ją poprowadzi, w kilku częściach tej serii i na pewno skończy się odsłoną zatytułowaną „SAWA”. Walor czasowy przestaje mieć w końcu znaczenie. Wieczność zaczyna mieć. SIĘ. To było zawsze pewne jak… Apokalipsa. Witamy na Pustyni Rzeczywistości. Ludzi coraz mniej dookoła, jak na lekarstwo lub w ogóle. Ziemia proponuje wizje. Ogień się pali, „13” do czegoś zobowiązuje, można sobie trochę pod/Y/Wagować. Potrzebny tylko był punkt ZERO. Z trzech funkcji fenomenów organizujących życie człowieka czyli Czasu, Miłości i Wolności, któreś jest pierwsze, jak w algorytmie, któreś zależne od drugiego. Które jest które?

TE MET NOS CE. Kiedy masz już dość, kiedy ci się ULewA…KIedy widzisz już tylko monstra śliniące się na kasę i udające ludzi. Kiedy wszystko upada, człowiek przestaje cokolwiek znaczyć. Standardowym newsem jest kolejna wojna, masakra, oszustwo, gwałt, szajba, debilizm, płaczliwa hipokryzja religijna, drukowana w piwnicy konspira, żeby oszukać resztę. I tak codziennie. Codziennie. Nie pamiętam roku, miesiąca, tygodnia, żeby ktoś nie chciał cię oszukać. Po przeszło 33 latach pracy w różnego typu mediach, nie znalazłem w Polsce jednego uczciwego. Wszystko ustawione kontra / biegunowo / politycznie. Udać kogoś innego, podlizać, nachapać, obalić szansę na lokalną zjednoczoną społeczność, rozbijać i zabijać nadzieję. Wilczy kapitalizm zepsuł już dzieci. Izolacja wypiera zbiorowość, wspólnotę. Wszystko śmierdzi cynizmem i pogardą. Jednostki powoli ślepną. Wszechogarniający konsumpcyjny SYF. Nie możesz przecież jednocześnie tego obserwować, asymilować i akceptować. Przecież trzeba jakoś na to zareagować. Najlepiej spalić, utopić albo się oddalić. Koniec Świata. Wszystko, żeby zachować pamięć o miłości. Gdzie jest to miejsce, które będzie temu sprzyjać. Gdzieś musi być.

Kadzidłami z Maroka, wygnałem przed podróżą stare zapachy i podług ich zasady, demony.

SOŁONKA

Po paru godzinach od wyjazdu poczułem, że coś furkocze delikatnie z lewej strony. Zatrzymałem się przy boisku piłkarskim, gdzieś na pogórzu karpackim. Wychodzę a tu błotnik się osunął z boku. No to wziąłem narzędzia i jakoś to próbuję ratować. Trochę wkrętami, trochę trytkami, żebym go nie zgubił gdzieś po drodze. Przy strumyku po drugiej stronie drogi jakiś facet ubijał maszyną ziemię. Przerwał pracę i podchodzi do mnie zaciekawiony w intencji pomocy. Leżąc pod samochodem pogadałem chwilę o problemie. On uparcie powtarzał, że najlepszy jest klej Mamut. Jak skończyłem naprawiać, to się zapytałem gdzie tu można zaparkować na noc, żeby się przespać. A on: „Najbezpieczniej przy kościele, o tu, Albo… słyszał pan o ukrytym tutaj uzdrowisku naszym, mało kto o nim wie”. I tak trafiłem na pierwszą miejscówkę. Lubię takie interakcje, Zawsze czegoś się dowiem z pierwszej ręki. Z różnych stron, różnych punktów, kątów widzenia. Human old school.

Ostatnie osiem miesięcy przed wyjazdem, w szczególności od 7.10.2023 żyłem wstrząśnięty obserwując w social mediach ludobójstwo Palestyńczyków w największym na świecie więzieniu na otwartym powietrzu w Gazie dokonywane przez sztuczne państwo kolonizatorskie Izrael i brak jednoznacznych reakcji z całego świata. Brak jakichkolwiek ludzkich hamulców, bestialstwo i wyrafinowanie ludobójstwa z jednej strony, z drugiej brak próby powstrzymania tej okrutnej, bezwzględnej, brutalnej, szatańskiej eksterminacji przypominał mi sytuację Polski podczas drugiej wojny światowej. Bombardowane bezwzględnie i zrównywane z ziemią całe miasta, mordowane całe wsie, strzelanie do dzieci, niemowląt, obozy koncentracyjne, bezwzględny i permanentny stan opresji.  Wprowadzanie rasy panów, gwałty, czystki etniczne, niszczenie budynków sakralnych, niszczenie kultury, grabieże. Militaryzm i rasism stawały się nową religią. Dodatkowo tuszowanie zbrodni, zwalanie winy na inne narody. Manipulacja historią przez kilkadziesiąt lat. Czas się tylko zmienił, bo można dzisiaj telefonem komórkowym nagrywać film i emitować go w świat. Gdyby nie ta okoliczność, machina propagandowa prawdopodobnie by to ukryła. Tak jak poprzednie wojny. W Polsce żadne wiadomości / media nie podawały prawdy o tym co się dzieje w Palestynie. Jak bardzo musiał zmienić się człowiek. Zwłaszcza w tak doświadczonym przez historię narodzie. Czy to tylko wina mediów? Władzy, rządu, układów politycznych? Logika by podpowiadała, że życie w kulturze śmierci to jakiś wybitny OKSYMORON, który prędzej czy później przyniesie to czym jest karmiony.

Tuż przed odludnioną tężnią solankową zobaczyłem właśnie taki oksymoron: „Kot i mysz w aranżu Palestyńskim”. Skojarzenie świeże i oczywiste się wydało, głownie ze względu na okoliczności zabawy śmiercią i kolorystykę. Po chwili przyglądaniu się kotu jak bawi się oszołomioną myszą dla smaczniejszego mięsa, niedaleko w biblioteczce/punkcie socjalnym oddawania książek w tężni solankowej znalazłem rarytas sprzed 50 lat poświęcony kotu i słowikowi, bajkę Adama Bahdaja, niekwestionowanego lidera powieści młodzieżowej w PRLu i tym samym bujnie wykorzystaną bazą scenariuszy seriali filmowych: „Księżycowy Koncert”.

Źródło słonej wody w Sołonce to pozostałość okresu mioceńskiego i gorącego morza (ok.23 mln – 5 mln lat temu). Solanki były wykorzystywane w XVI i XVII wieku do warzenia soli na szeroką skale. W tymże okresie została stworzona mieszcząca się tutaj studnia solankowa. Pochodzi z 1596 roku, o głębokości 26 metrów. Szczególnie bogata w jod.

Przez wiele lat obserwowałem powoli pojawiające się szanse na budowanie małych komórek lokalnych tkanki zdrowego, odpowiedzialnego społeczeństwa. Szans ciągle marnotrawionych, które niestety się mszczą. Już tyle napisano na ten temat. Tyle przykładów z zagranicy. A mimo to jakaś siła, nienawiść, zazdrość, pycha, lenistwo czy marazm dominuje i przeszkadza. Obserwowałem ostatnich parę lat powstawanie i rozwój pewnej grupy rekonstrukcji historycznej. Zaczyna się szeroko, entuzjastycznie nawet, a potem powoli wyhamowuje, traci rezon, wykrusza. Pojawia się za to konkurencja i zaczyna niezdrowa rywalizacja. Zostają jednostki, które są zmuszone przyjąć status walki w otarciu o niesprawiedliwość. I ten właśnie schemat konstrukcji i rekonstrukcji często się powtarza. Co za przekleństwo historyczne. Potencjał bogatej kultury polskiej jakby ciągle sprowadzany do startującego ZERA. Jeden taksówkarz słuchający wiadomości w radio zapytany:”Co tam panie w polityce?” odpowiada:”Jak może być dobrze skoro już 16 związków zawodowych rolników, które się nie dogadują. A chleb się im wszystkim ten sam odbiera.”. Proste.

NAD RZEKĄ SAN

Mój kamper Husbil ma 14 okien, w tym 11 widokowych i 3 lufcikowe/dachowe. Daje to olbrzymie walory wentylacyjne i podglądarskie, by tak rzec. Często, gdziekolwiek nie zaparkowałem po chwili ciszy mogłem spokojnie obserwować świat będąc nie zauważony, nie podejrzewalny. To bardzo ciekawe, jeśli ma się cierpliwość do kojarzenia częstotliwości, na przykład. Co prawda, akurat w tym wypadku siedziałem na krześle na zewnątrz i przyszła para dzieci łowić perły w Sanie. Ale ja jestem spokojny w obserwacji, więc być może 'znikam’ w świadomości obecności. Dzieci są niesamowite w swojej kreatywności odkrywania świata i 'zdobywania’/’łowienia’ go. Przyjemnie to sobie do woli uświadamiać. Daje to jakąś nieporównywalną z niczym NADZIEJĘ.

Znaleźli małą perełkę, wielkości główki od szpilki. Ale oczywiście sami nie mogli w to uwierzyć. Trzymali ją w małej plastikowej butelce po wodzie i próbowali opanować emocje. Pamiętam że dziewczyna była świetna, miała ładny głos i śmiech i była bardzo zdecydowana by znaleźć kolejną perłę. Była rezolutna i kombinowała jakiś wzór na łowienie w tej rzece. Grubcio się trochę ociągał, trochę się kiwał, trochę popisywał, bo był zachwycony znaleziskiem i chciał się pochwalić kolegom; powtarzał, że będą im zazdrościć.

Wybrałem się do Sanoka, do Muzeum Królewskiego i zobaczyłem trzy wystawy z pomieszanymi znaczeniami piekła, czyśćca i nieba. Poniważ jest to trochę odzielna wyprawa i żeby utrzymać chronologię otworzę szufladę jak w powieści szkatułkowej pt „LIMUZYNA 14”. Można wejść teraz jak do kolejnego lasu, przeeczytać, obejrzeć i wrócić. Albo przeczytać „LIMUZYNĘ 13” do końca i wtedy…wolny wybór… FEEL FREEEAD. LINK LIMUZYNA 14

To dziwne uczucie jeździć i zwiedzać puste, publiczne, bez ludzi miejsca. Zamknięte świątynie, opuszczone miejsca zabaw dziecięcych. Człowieka na horyzoncie nie zobaczysz. Tak jakby potencjał już nie uśpiony ale odrzucony. Pamiętam jako dziecko na osiedlu czy przejeżdżające przez wieś czy wioskę, trudno było nie spotkać kilku grupek ludzi na ławce gadającej ze sobą. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz cos podobnego widziałem w Polsce. Prędzej w knajpie pod tzw „mocnym aniołem”. Albo w galerii handlowej, świątyni konsumpcji, gdzie wydaje się pieniądze, i  może z tej okazji wyda się z siebie parę słów. Jak w Polskim Sejmie, z którego libacji i pozornego partyjnego podziału zaczął od 2015 roku zdawać relacje lider nowego ugrupowania, który według opinii społecznych z tej to właśnie 'braterskiej’ konsumpcji te właśnie zaufanie również utracił. Tak jak płaczący kolejny lider o „religijnym” backgroundzie głosujący za aborcją. Trudno nie mieć skojarzeń z postępującą i rozszerzającą się pustynią.

Jak dziwny sen, obserwowanie w mediach społecznościowych upadku świata i wartości ludzkich, brak reakcji własnego kraju i jak dziwny sen, taka jakby ostatnia podróż. Jak uczestnictwo w przyśpieszonym przemijaniu. Jakby rzeczywistość w konspiracji zabierała ci szansę na złożenie komuś ważnemu czy jedynemu życzeń urodzinowych przed wyjazdem. Wychodzi jakbyś dziękował za wszystko i się żegnał. Obrazek niby realnej oazy rozmywa się i staje się fatamorganą. Nie chcesz już szukać tutaj swojego miejsca. Nie widzisz go w potencjale. NIC za tym nie przemawia. Najważniejsze, żeby nie utracić siebie, nie zgubić Wrażliwości, żeby nie zapomnieć o Miłości, bo ONA, na przekór i mimo wszystko i wszystkim, się wydarza.

ULUCZ

HŁOMCZA

ŁODZINA

Większość cerkwi prawosławnych, grekokatolickich, czy postgrekokatolickich w architekturze drewnianej była zamknięta. Jak jechałem rowerem szukając ostatniej w moich planach, zapytałem się dzieci we wsi, nawet nie wiedziały, że coś takiego tam istnieje. Dorośli, kawałek dalej mi odpowiedzieli: „TamO, na końcu drogi…”. I faktycznie, dalej już drogi nie było. Siedział przed cerkwią starszy mężczyzna i czekał na żonę, żeby dała klucze do posprzątania. Ale się spóźniała. No to trochę pogadaliśmy. Opowiedziałem mu co widziałem w Muzeum w Sanoku (Limuzyna 14) i jakie zrobiło to na mnie wrażenie. On patrząc mi w oczy odparł, że „pewnie starszy jestem od niego”. Więc chwilę patrząc na siebie, pomilczeliśmy. Później opowiadał, że wszystko powoli umiera, ludzie nie chcą się ruszać z domów, m.in z powodu likwidowania transportu lokalnego. Nie każdego stać na samochód. Zupełnie prozaicznie się odechciewa. Przyszła w końcu żona i miałem okazję wejść w końcu do środka jednej z najpiękniejszych cerkwi jakie widziałem w 'zapałkowej’ drewnianej zanikającej architekturze.

Cóż rzec…Mój świat nie składa się z przypadków, za co w sumie, nie oceniając ich okrucieństwa, jestem jakoś / uprzejmie wdzięczny. Wracając do Husbila, zobaczyłem ukryte, jakby pozostawione bądź co bądź, w trawie, MIRACOLO, którego nigdy na własne oczy wcześniej nie widziałem. Szczyt marzeń, podejrzewam, niejednego mężczyzny. Przedostatniego dnia pobytu w Polsce, no kto by się tego spodziewał. Zwłaszcza w takim religijnym kontekście, takiej rozmowy, takiej wizyTy, na przedkońcu drogi.

MIEJSCE PIASTOWE

Komplikują sytuację ci, co na prawdę nie chcą / boją się odpowiedzi. Miałem takiego kumpla, który też widział co się z Polską dzieje, jak wielu, odsunął się od mediów na bok i zajął rzemiosłem. Opowiadam mu historię o miłości i mówię, że pewnych rzeczy nie da się wytłumaczyć nie używając figury / postaci / wpływu Boga. A on do mnie, że „myślał, że inteligentni ludzie nie wierzą w bajki”. Musiał sobie zdawać sprawę wcześniej, że jestem osobą wierzącą, a mimo to jakby zgubił pamięć tego. Czy może coś jeszcze / innego. Miał taki potencjał anielski, pewnej uwagi, tolerancji w sobie, ale wolał wybrać, w jego opinii widoczny antyinterwencjonizm boski jako podstawę niewiary. I kolejny raz mam wrażenie, że akomodacja zabiera nadzieję. Pojawia się łatwa życzeniowość i roszczenia. Uzurpowanie pozycji oceny kogoś / czegoś w co się nie wierzy. Swoją drogą, jak bardzo jaskrawa i natychmiastowa interwencja musiała by to być, żeby on w końcu uwierzył. Ciekawe jak się oblicza taką skalę. Mnie się wydaje, że brak interwencji to też interwencja, za karę. Jeśli ŚWiadomość nie zawsze jest nagrodą tzn, że pojawia się eschatologia.

Następnego dnia, w wigilię Bożego Ciała, ostatniego dnia w Polsce odwiedziłem tuż przy granicy słowackiej, we wsi Zyndranowa Muzeum Łemkowszczyzny. I podobnie jak przypadku wystaw Muzeum Królewskiego w Sanoku zastanawiałem się nad pomieszanymi znaczeniami piekła, czyśćca i nieba popadającej w zapomnienie kultury jakiegoś, odchodzącej w NIEBYT. Ale to już w Limuzynie 14.

MEM(ENT)O MORI

Co to za społeczeństwo, którego reprezentanci wiwatują i kilkadziesiąt razy wstają i oklaskują w swoim parlamencie / kongresie zagranicznego zbrodniarza wojennego, mordercę-ludobójcę, kogoś kto chce unicestwiać całe narody. Co więcej, finansują z pieniędzy pogrążającego się w ubóstwie swojego narodu i wystawiają do rzekomej walki o następną kadencję kandytatów o podobnym ludobójczym światopoglądzie. Jak w ogóle można kogoś takiego popierać?! Zmuszać ludzi, żeby tłumaczyło to tzw mniejszym złem? To nie mniejsze zło, TO ZŁO. Czym zatem jest już organizacja antyaborcyjna wspierająca i kibicująca takiemu kandydatowi? Kim są im wiwatujący zebrani na wiecu wyborczym? Bojówkami, z góry opłaconymi? Jakim prawem można powiedzieć o nich „ludzie”. To NIC jak syntetyki, puste skorupy, wyprute z ludzkiego ducha, uczuć, empatii czy emocji. Instynkt samozachowawczy kazałby się organizmowi obronić. To nie mechanizm człowieka usprawiedliwia jego unicestwianie, to ZŁO, szatański, bestialski mechanizm, w moim mniemaniu kompletnie AUTO/DESTRUKCYJNY, tak czy owak prowadzący cały naród do ZAGŁADY.

29.09.2024

CDN